środa, 9 grudnia 2009

Powiew świeżości?

Elo!

Już prawie dwa miesiące minęły od ostatniego posta! Skandal!

Szczerze, jestem zdziwiony, bo myślałem, że Guterman coś jednak spłodzi ale widzę, że jego zamuła przerasta nawet moje prognozy! Ale może to i dobrze bo powrzucałby jakieś kompromitujące materiały... Pewnie i tak nic straconego bo dorzuci jak przeczyta tego posta.

Ok. Tyle słowem wstępu.

W ostatni weekend był u mnie, w Gdańsku, Gutecki w celu zmelanżowania się.

Ale wszyscy po których dzwoniliśmy zamulili tak że nawet Igor był w szoku, że tak mozna w piątkowy wieczór! (Jeżeli ktoś się czuje w tym momencie urażony, że nie dostał telefonu, a akurat mogł być to sorry i niech da znać to nadrobimy to niedociągnięcie)

Więc plan na wieczór został na prędce opracowany: po dwa piwka u mnie i w miasto! Ale będąc u mnie oczywiście odpaliliśmy SV, potem drugie i tak się zasiedzieliśmy, że już nie było sensu nigdzie iść... Mniejsza o to.

Jako że sobota nie nosiła miana "dnia następnego" obudzilismy się świeży i wypoczęci. Więc zajarani max stwierdziliśmy, że pojeździć trza. Pojechaliśmy na Modelarnie/Freedom Skatepark.

Na miejscu byliśmy koło 11, pięknie weszliśmy do środka i szok nikogo nie ma. Nawet ziomka od zbierania mamony... Deczko zmieszani postukaliśmy deskami pokrzyczeli "hop hop jest tu kto?!" i stwierdziliśmy że jeździmy.

Położyliśmy odliczone 16,- na biureczku i zaczeliśmy katać...

W międzyczasie przyszedł ziomek od parku, wziął $, wydał Gutkowi Kartę Klienta Skateparku, potem dotarli jacyś rowerzyści rolkarze i fotograf, który stwierdził, że wielki i chudy Gutek nadaje się tylko i wyłącznie na statyw i kazał mu trzymac lampę błyskową podczas gdy on obfotografowywał ziomków na rolkach i rowerze.

koło 14 zgłodnieliśmy i Gutecki przypomniał sobie, że miał sobie Nervową czapkę kupić bo mu pizga w lysy baniacz. Więc poszliśmy do Wielkiego Młyna. Gutek zakupił upragnioną czapkę wydając przy tym caly swój chajs.

Wracając do domu zrobilismy zakupy na hotdogi i flachę na wieczór. Jeszcze w ramach promocji dostaliśmy kielona Nemiroff. A dwóch już nam dać nie chcieli...

W domu ogarneliśmy hot dogi(oczywiście przypaliliśmy bo i jakże), a jedząc oglądaliśmy Adidasa Korean Dance. Zrobiliśmy kanapki na drogę i dalej ruszylismy na Modelarnie/Freedom Park.

Tym razem byli już sami ludzie na deskach. Jeździliśmy chyba do 20.30. Każdy zrobił kilka fajnych triczków ale największa zajawka była na to, że w końcu mogłem sobie pojedzić

Padnięci i najeżdzeni zwineliśmy się do domu.

A w domu...

Shisha, wódka, browarki i Jean Claude Van Damme napierdalający szpagaty przenosząc się w czasie.

Koło północy jeszcze misja stacja Orlen, bo Gutka rak płuc głodował i wydał ta resztkę chajsu odłożoną na bilet do domu.

Następnego dnia nie byliśmy już tak świeży i wypoczęci ale i tak było dobrze.

Jako że Gutowski budżet prezentował się biednie odpadła opcja Modelarnia/Freedom. Więc dalej spragnieni deskorolkowania pojechalismy na Reala. Dobrze się jeździło ale trzeba się bylo szybko zwijać bo Igor do domciu musiał wracać. No i godzine jechaliśmy tramwajem spowrotem do mnie...

U mnie zjedliśmy i odeskortowałem Gutka na pociąg. Tyle.

Mam nadzieję, że następnym razem jak będzie taka akcja to w więcej osób ale i tak było zajebiście! Elo Guter!

A! I jeszcze na dowidzenia rada wujka Krzysia! Pamiętajcie! Uważajcie na chodniki! One się czają na skejtów! Mnie już dopadły! Ty możesz być następny! WATCH OUT!

-Koniec...



Gutek: wlasnie na tym chodniku łysy wykrecil sie na cyce idac do tramwaju polewa max (hahaha)

3 komentarze:

  1. ten jak zwykle marudzi... patrz pod nogi lepiej ziomek

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty bys lepiej przestal pic dziewico Krzysiu:P poszedl na studia i prosze jaki szalony sie zrobil. zaraz potem wejdzie w bagno jakim sa narkotyki, potem sie sprzeda za dzialke, umrze od zlotego strzala i tyle bedzie z naszego slicznego deskarza. pozdro, elo :D:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ty krzysiu,ja tez nastepnym razem przyjezdzam cooo

    OdpowiedzUsuń

Masz zamiar napisać coś głupiego? nie ośmieszaj się - wyjdź