Ha! Pomimo tego że poprzedni post przeszedł dość bez echa okazał się być całkiem proroczy.
Z inicjatywy Dropsa pojechaliśmy sobie dziś do Tczewa na skatepark. No i powiem szczerze: Mimo że pogody wymarzoną nazwać nie można wyjazd był, moim zdaniem, zajebiście (!) udany!
Po kolei. Skatepark sam z siebie robi piorunujące wrażenie! Cały betonowy. Pool, coś a'la pool, schody, London gap, rurki, murek. A co ważne wszystko bardzo ciekawie i sensownie ustawione! Po skateparku na prawdę można bez przeszkód smigać dookoła! Bardzo przyjemnie. Wszystko wykonane, moim zdaniem, bez zarzutu. Nic co by zniechęcało do jazdy. Nawet jak popołudniu zrobiło się dużo ludzi na wszytkim co ma tylko kółka (BMX, MTB, rolki, deski, HULAJNOGI!) dalej dało się znaleźć kawałek miejsca dla siebie.
Dobra. Dość słodzenia skateparkowi. Mam nadzieję, że u nas będzie to podobnie wyglądało. Wtedy będę zaczynał rano, i padał na trawie ze zmęczenia do kolejnego rana. A! No i to, na co wszyscy niejeżdżacy od dekad na desce "trueschoolowcy" tak narzekali w elbląskim projekcie. Pool! Mistrzostwo świata! Genialnie się jeździ! Drops stwierdził, że zapuszcza brodę, długie włosy i że już nigdy nie założy jakieś murzyńskiej bluzy DGK i będzie całe życie jeździł w poolach w rytm rozstrojonych gitar.
No i z rzeczy, które pewnie i tak nikogo poza wymienionymi nie będą interesować: pojechał Siedlak z Pasłęka, Drops, Kąkol, który nagrywał i ja.
Teraz tylko zacząć normalnie jeździć po zimie, bo przez pierwsze pół godziny nikt nic nie umiał. Także do reszty-tak ktoś jeszcze w Elblągu jeździ! Pomimo, że są w gimnazjum flipa umieją i robią go konkretnie!